Paweł Chmielewski
("Projektor" - 4/2014)
W „Cyberiadzie” Lema dwaj przyjaciele i rywale,
antropomorficzni reprezentanci nowej rasy robotów, cokolwiek szaleni naukowcy –
Trurl i Klapaucjusz – zostają schwytani przez międzygwiezdnego zbója Gębona.
Pokonują go nadmiarem informacji, produkowanych przez demona drugiego rodzaju.
Surfując po internetowych stronach wciąż jesteśmy jak ten zbój
międzygalaktyczny, zawierający – nieostrożnie – umowę z potężną i cokolwiek
nieprzewidywalną techniką. Zaczynamy rozumieć pretensje średniowiecznych
kopistów, którym zagroził wynalazek Guttenberga.
Jeszcze w głębokiej epoce przedcyfrowej Muzafer Sherif
przeprowadził eksperyment nazywany „Jaskinią Zbójców”. Na wakacyjnym obozie dla
chłopców, gdzieś w Oklahomie, podzielił uczestników na dwie grupy. Potem
stopniowo rozpoczyna się historia jak z „Władcy much”. Patricia Wallace
opisując badania Sherifa w „Psychologii Internetu” relacjonuje punkt
kulminacyjny – naukowiec stawiał przed uczestnikami problem, którego nie może,
samodzielnie, rozwiązać żadna z grup. Zauważa w tych zachowaniach analogię z
zachowaniami sieciowym – grup i forów dyskusyjnych. To dwa, ciemniejsze,
wymiary globalnej społeczności cyfrowej.
Wymiar trzeci, to wpływ Internetu na rozwój sztuki. Na
początku ubiegłego wieku futuryści eksperymentują ze słowem, typografią,
projektują utwory nazywane dziś liberaturą. Hipertekstami są powieści
Cortazara, Italo Calvino, w labiryncie gubi się John Barth. Dopiero Internet
pozwala w pełni pokazać złożoną strukturę ich dzieła.
Tradycyjny pędzel zastępuje ten cyfrowy. Internetowy autor
komiksów potrafi zdobyć milion czytelników, a wydanie papierowe uznaje już
tylko za nobilitujące. Niedługo – być może – papierowa książka, płyta DVD,
olejny obraz będą przejawem nie tylko snobizmu, ale konserwatywnej arystokracji
ducha.
Artysta już nie musi błagać o widzenie u dyrektora
galerii, nawet spektakl można przedstawić w formie „głośnego czytania” na
YouTubie. Zespoły zaczynają się uwalniać spod dyktatu wielkich wytwórni. To
wymiar trzeci. Rajski.
A czwarty? To ten mroczny – plagiat, przypisywanie sobie
cudzego talentu. I dziwnie niebezpieczny świat z „Labiryntu odbić” Siergieja
Łukjanienki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz