Agnieszka Kozłowska-Piasta
("Projektor" - 4/2014)
Z czytelnictwem w Polsce delikatnie mówiąc dobrze nie
jest. Jedną książkę w ciągu miesiąca czyta – według danych Polskiej Izby
Książki – tylko połowa Polaków. Te wyniki z badań przeprowadzonych wspólnie z
CBOS są dużo bardziej optymistyczne od tych przygotowanych przez Bibliotekę
Narodową w 2012 r., gdzie podano, że czyta tylko nieco ponad 40 proc. Polaków.
Z drugiej strony rośnie liczba kupowanych urządzeń
elektronicznych, telefonów, czytników, tabletów, coraz więcej Polaków ma dostęp
do Internetu. Czy elektronika jest szansa dla polskiego czytelnictwa? Czy
e-booki, audiobooki mają szansę zastąpić papierowe książki?
Podczas zorganizowanego po raz pierwszy
Świętokrzyskiego Festiwalu Słowa organizatorzy – Muzeum Narodowe w Kielcach,
Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Radio Kielce przeprowadziło międzypokoleniową
debatę poświęconą nowoczesnym technologiom i tradycyjnym książkom. W Ogrodzie
Włoskim Pałacu Biskupów Krakowskich – głównej siedzibie Muzeum Narodowego –
dyskutowali: Robert Kotowski, dyrektor Muzeum Narodowego w Kielcach, dyrektor
Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej Andrzej Dąbrowski, prof. Piotr Zbróg, szef
Instytutu Filologii Polskiej UJK oraz nauczycielka i uczniowie Liceum im. Św.
Jadwigi. Nie zabrakło także lektora audiobooków, Cezarego Papaja. Wspólnie
zastanawiali się nad plusami i minusami wirtualnych, elektronicznych książek
czyli e-booków, głosowych audiobooków i tradycyjnej lektury papierowych tomów.
Z prawie godzinnej debaty wyłonił się ciekawy obraz
współczesnego czytelnictwa. Nowoczesne technologie wybierane są – zdaniem
dyskutantów ze względów pragmatycznych – są lżejsze od tradycyjnych papierowych
książek, łatwiej dostępne np. podczas podróży, a ich zdobycie nie wymaga zbyt
wielkiego nakładu pracy. Ot wystarczy wejść na odpowiednią stronę, uiścić
opłatę i cieszyć się nową lekturą. Nie wymagają także wielkich przestrzeni –
duży księgozbiór możemy zmieścić w niewielkim tablecie, a nie na setkach półek
pokrytych kurzącymi się książkami. Taką formę czytelnictwa wymuszają na wielu
zmiany kulturowe – brak czasu nas prawdziwą lekturę, fragmentaryczność, jaka
dominuje w edukacji literackiej w szkołach podstawowych i średnich, a także
coraz częstsze korzystanie z dostępnych ułatwień, choćby szkolnych bryków i
streszczeń. Dyskutanci zwrócili także uwagę na ułatwienia w zdobywaniu wiedzy,
jakie dają nowoczesne media: hipertekstowość książek pozwala błyskawicznie
dotrzeć do potrzebnych informacji, np. wyjaśnić niezrozumiałe słowo, obejrzeć
obraz czy posłuchać muzyki, o jakich opowiada tekst.
Wszyscy zgodzili się jednak, że tradycyjne
czytelnictwo nadal ma i jeszcze długo będzie mieć zagorzałych fanów. Dyrektor
Dąbrowski mówił o romantyzmie takiego czytelnictwa – kontakcie z papierem,
szeleście kartek, zapachu książki, szacie graficznej, a przede wszystkim
czasowi poświęconemu na lekturę pobudzającą wyobraźnię, pozwalającą delektować
się językiem, stylem, rycinami, wzbogacająca słownictwo. Świadczą o tym także
wyniki wspominanych już badań Polskiej Izby Książki. E-booki wybiera dopiero
ok. 4 proc. czytelników, audiobooki jeszcze mniej, bo jedynie 3 proc.
Te ostatnie są zresztą zupełną inną formą kontaktu z
literaturą, nie pisaną, ale czytaną i słuchaną. Stworzone dla tych, którzy
zajęci np. prowadzeniem samochodu, bieganiem czy gotowaniem chcą jednocześnie
zapoznać się z jakimś tekstem, ale – jak podnosili uczestnicy debaty – czy taka
podzielność uwagi jest możliwa? Czy to może zastąpić prawdziwą lekturę? Z
pewnością audiobooki dają szansę na powrót do lat dzieciństwa, gdy rodzice
czytali nam bajki przed snem. Dają szansę na powrót do czasów kultur
tradycyjnych, gdy właśnie opowiadanie było jedyną formą przekazywania treści z
pokolenia na pokolenie i umacniania więzi. Na pewno dostarczają wrażeń
estetycznych: mamy szansę na kontakt z literaturą czytaną i zinterpretowaną
przez wybitnych aktorów i lektorów i możemy np. porównać własną interpretację z
nagraniem na mp3. To wydaje się szczególnie cenne w przypadku utworów
poetyckich.
Debata nie dała rozstrzygnięcia. Pokazała, że zarówno
młodzi, jak i ci doświadczeni są otwarci na nowinki technologiczne i nie
przekreślają ich roli w rozwoju czytelnictwa i specjalnie jej nie podkreślają i
wyolbrzymiają. Choć pewnie e-booki i audiobooki raczej wybiorą ci młodsi i
zamożniejsi (dobry czytnik z ekranem, przy którym nie męczą się oczy kosztuje
co najmniej 500 zł), a tradycyjne książki ci urodzeni przed 2000 rokiem, to
efekt dla jednych i drugich pozostanie ten sam. Dzięki czytaniu rozwiną swoją
wyobraźnię, będą mieć kontakt z piękną, poprawną polszczyzną, zdobędą
doświadczenie, wiedzę i powiększą swój zasób słownictwa. A na efekt wojny
elektronika kontra papier będziemy musieli jeszcze zaczekać. Oby wygranymi byli
czytelnicy i oby było ich coraz więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz